słaba podróbka To właśnie miłość...
poza tym to irytujące, że w tym filmie (a nawet w całej kulturze zachodniej) traktuje się walentynki jak
Święto pokroju Bożego Narodzenia...
A Święta Bożego Narodzenia nie stały się komercyjne, jak walentynki?
Poza tym to żadna podróbka. To po prostu podobny motyw. Każdy film oparty na podobnym zarysie jest podróbką? No proszę...
Okej, jako że Walentynki powstały dużo później niż Love Actually myślę, że ich twórcy mocno się nim inspirowali, chcieli stworzyć coś podobnego tylko w realiach innego święta :p
Listy do M to większa "podróbka" niż Walentynki. Ale zgadzam się inspiracja jest tutaj widoczna bardzo.
A jest jeszcze jedna wątpliwość. Może To właśnie miłość było inspirowane jakimś filmem o którym jeszcze nie słyszeliśmy.
Tak to już w polskim kinie rozrywkowym ostatnio bywa, że powstaje wiele 'polskich odpowiedników' światowych hitów.. z różnym skutkiem :p kurde, zero inwencji twórczej.... Chociaż Listy do M nie były takie złe ja polskie komedie romantyczne ostatnich lat...
Swoją drogą faktycznie ciekawe czy jest jakiś starszy film podobny do Love Actually ....
Ale czy w niemieckim,francuskim,włoskim także nie ma takich odpowiedników? Z pewnością znajdują się i to ma także pokrycie w jakiś programach rozrywkowych typu X-Facontor,Mam talent itp. Jestem przekonany,że na zachodzie Europy także robią takie programy tylko my pewnie mamy to gdzieś i zerkamy jedynie na swoje podwórko :)
Tak, Listy do M mi się podobały, a przecież jestem facetem :D Dziwne?
Pewnie tak, ale jest wyrażnie gorzej niż w "Love Actually". "Walentynki' to brzydsza siostra "To właśnie Miłość". Jest jeszcze trzecia siostra "Sylwester w Nowym Yorku". Jeszcze jej nie widziałem. Moja ocena między 6,15 a 6,20