Ja wolałabym zostać z Beau ... I naprawdę rozczarowało mnie zakończenie ;P
...słodkie to...:)...i nawet bym się zgodził z tym co napisałaś, tylko jest mały szczegół. A konkretnie "zakochanie" - miłość to najprawdopodobniej tylko chwilowe złudzenie, krótkotrwała reakcja chemiczna w mózgu zainteresowanych badaniem tegoż zjawiska. Nie wiem może się mylę, ale czy jest tu ktoś kto jest w stanie szczerze powiedzieć że miłość istnieje? Taka naprawdę, trwała, wieczna. Jeżeli nie ma, to dalej pozostaje tylko taki fakt, że i faceci i kobiety maja w sobie wredne cechy. A interpretacja tego filmu jak dla mnie obnaża negatywne cechy właśnie kobiet.
Bo kobiety są z natury negatywne. Mnie zastanowiło coś innego. Zarówno przyszły mąż mamy jak i przyszły mąż córki wykazali się nienaturalną, postawą w sytuacji ewidentnej zdrady ich przyszłych życiowych partnerek. Jeśli tak obecnie postępują mężczyźni, to niech się nie dziwią przyszłym seryjnym zdradom. Przecież one dostały przyzwolenie na kopulowanie z innymi. Czyż nie tak?
Ja też. Bardziej by mi się podobało zakończenie, gdyby nie wróciła do prawnika tylko została z Beau. :)
Ja myślę, że gdyby nie przespał się z jej matką i babką, gdyby sie poznali w innych okolicznościach to by z nim została. Może nawet troche chciała, ale to by było dla niej koszmarnie trudne, jak by zareagowała rodzina, całe miasteczko? No i był bezpłodny.
A Costner jest niesamowicie przystojny. Jako że jestem młoda to i tak mnie pociąga, on cos po prostu w sobie takiego ma!
Jestem tego samego zdania ! Pewnie po części dlatego że Jeffa przedstawiono jako nudnego niczym nie wyróżniającego sie prawnika, za to w Costnerze coś intrygowało. W dodatku nie podobał mi sie przekaz tego filmu w stylu "to co że uciekła z innym facetem i zdradziła mnie z nim, ważne że wróciła" zarówno w przypadku Jeffa jak i ojca Sary.
A dla mnie film przestał być fajny w 63 minucie (63-66)... (moment kiedy to młody przyłapuje całującego się B.B. z Aniston na balu).
Dlaczego?
Poczułem się jakby ktoś zekranizował moje własne, osobiste, bardzo głęboko skrywane wspomnienie :( no kuź*a prawie słowo w słowo -.-
....Szlag by to.......
Mnie akurat zakończenie za bardzo nie rozczarowało, było przewidywalne, wybór był prosty, tylko Jeff ;) Costner jak to Costner, może i przystojny, rany ale kto by chciał faceta, który bzykał babcię, matkę i cholera wie kogo jeszcze? :D Więc wybór Sarah jakoś mnie nie dziwi.
A mnie dziwi postawa przyszłych mężów. Po ewidentnej zdradzie. Jaki powrót? Jaka miłość? Przecież już wybrały - zarówno mama jak i córka - innych facetów. Podwójne standardy? Bo Ciebie kocham a z tamtym to się "zapomniałam". Ale to nieważne. - To co jest ważne? - Roztrząsacie zakończenie - a cały film to zakamuflowany model współczesnego sposobu życia - zdrada - normalne, przebaczenie - no przecież nic się nie stało. Wartości legły. Ale jak ładnie wszystko zostało pokazane.
A ja nie. Jakoś dziwnie bym się czuła z facetem, który przede mną spał z moją babką i matką - to po pierwsze. Po drugie łączyła ich w zasadzie tylko namiętność, z Jeffem Sarah łączyło o wiele więcej, może nie było w łóżku takich fajerwerków jak z Beau, ale łóżko to nie jest coś, na czym powinien opierać się związek. Poza tym, ja tam nie wiem jak resztę, ale mnie Ruffalo pociąga o wiele bardziej niż Costner :P
A mnie zakończenie w ogóle nie rozczarowało. Od samego początku można było wyprzedzić z darzenia i przewidzieć jak to wszystko się skończy. No cóż to jest tylko film a ten niestety, ale nie wysokich lotów.
przecież zostawił ją i wybrał dokonanie transakcji, stała jak głupia na srodku sali, pewnie miala byc ozdoba do reszty majątku
Dla narzeczonaego była najważniejsza, pokazywał to na kazdym kroku, a nawet na koncu przyjezdzajac do niej i potem wybaczajac jej.